image

W dniu swych urodzin chcę być jak Kung Fu Panda - jedynka i dwójka, której nie oglądałem. Tajemny składnik, którego nie ma czyni z wioskowego fajtłapy mistrza walk wszelakich, co jednak nie zmienia jego przyjaznej innym natury. W tym dniu żałuje, że życie nie jest jak historia motoryzacji. Auta o rocznikach co najmniej dziesięcioletnich wychodzą z mody by po blisko pół wieku swej egzystencji wrócić w glorii chwały przynależnej klasykom. Jednak w naszym mniej mechanicznym żywocie takie sprawy nie są możliwe.

To zresztą nie jest moje dziś zmartwienie - przyjmuję sprawy takie jakimi są, lecz stawiam sobie pytanie - czy jest jakiś tajemny składnik życia? I czy jest sprawiedliwość ? :-) I co znaczą wspomnienia?

Nigdy już nie ujrzę reklamy Tio Pepe na kamienicy przy placu Słońca w Madrycie. Czas upływa niemiłosiernie, a ja dziś mogę jedynie wspominać te dni, które tak niedawno należały tylko do mnie. Patrzę wstecz i widzę zdarte podeszwy butów i przetarte koszulki - tam gdzie aparat nawiązał romans z paskiem od spodni.

Przepadły wrota Europy w słońcu i zawsze już w mej pamięci pozostaną w mleczno białym mleku chmur.
Dziękuję za dzień w Toledo - gdzie wszystko - powietrze, światło i chmury zbiegły się w jednym punkcie - tak bym mógł podziwiać całą doniosłość hiszpańskiego średniowiecza, Co zresztą tyczy się tych czasów to powtarzam na okrągło “Auto da Fe” bo brzmi doskonale, a ja jakby podskórnie czuję zdradliwy lęk tych chwil, które niczego i tak nie mogły udowodnić.

Słucham Zacha, popijam wino i myślę, że choć na chwilę wieczność wdarła się w moje trzewia. Na jedną krótką chwilę - trwającą tyle co “Guyamas Sonora”czy siedem dziesiątych litra purpurowej substancji co żywi się słońcem oddycham głębiej niźli wtedy gdy dzwoni klient i prosi o kolejny projekt. Co zaś się tyczy Toledo na zawsze zapamiętam przełomy Tagu, do którego tak się zbliżyłem w Lizbonie i wszystko - prócz oceanów
będzie mniejsze od tej rzeki, która znalazła swe miejsce otaczając Toledo ze wszech stron.

Z pobytu w Toledo . . .