gdy zaledwie-
wiosna a świat jest błotnie-słodki ten kulawy
sprzedawca baloników
gwiżdże daleki i malutki
a eddibill porzucają
zabawę w kulki i w piratów i
przybiegają pędem i jest
wiosna
Tak mało teraz w Leningradzie Greków,
żeśmy zburzyli Kościół Grecki, aby
na jego miejscu salę koncertową
postawić. Jest coś w tej architekturze
beznadziejnego, chociaż sama przez się
sala na tysiąc albo więcej miejsc
beznadziejnością nie tchnie.
Tej strony prawdy
Tej strony prawdy
możesz nie widzieć synu
królu swych oczu błękitnych
w oślepiającej krainie młodości
Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski,
słowik to, a nie skowronek się zrywa
I śpiewem trwożnym przeszył ucho twoje
Co noc on śpiewa owdzie na gałązce
Granatu, wierzaj mi, że był to słowik.
Już prawie wcale nie zauważamy księżyca więc nic dziwnego
że jest tak piękny gdy nagle patrzymy w górę
i oto on szybuje tam nad mostami z przełamaną twarzą
i krąży olśniewając, delikatny, i chłodny wiatr wachluje ci
nad czołem włosy i twe wspomnienie
parowozowego krajobrazu Reda Groomsa
Pomyśl o Leonidasie, może i hoplitach
lśniących wyzwoleniem,
gdy wzajem czesali swe złote a la Botticelli
W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty, wczesnym
rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan pod krytą kolumnadę łączącą oba skrzydła
pałacu Heroda Wielkiego wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat.
Wiele można było powiedzieć na rzecz sztormów
Aleś jak gdyby je zarzucił na rzecz nieskończonego światła.
Nie powiem, żeby ta zmiana była według mnie czymś znacznie lepszym.
W tych letnich nocach, co ciągną się przez wieczność, jest coś
co budzi lęk...
Było to w 1970-tym, w noc przed Dniem Kolumba,
a duchota sprawiała, że dość chłodny dzień
wydawał się cieplejszy, nawet jakby lepki.